Klimat Dla ZiemiiSzkoła z klimatem

Transport

Wzrost liczby samochodów na świecie oraz coraz większa dostępność podróży samolotami odrzutowymi to kolejne czynniki zwiększające emisję gazów cieplarnianych. Emisja dwutlenku węgla przez zasilane paliwami kopalnymi (benzyna, ropa, CNG, LPG) pojazdy to bardzo poważny wkład w globalne zmiany klimatu. W skali światowej transport odpowiada za 20% emisji CO2.

Abstrahując od emisji gazów cieplarnianych, samochody odpowiadają za emisję 65% zanieczyszczeń z szeregu źródeł (dane dla UE). Samochodowe silnik spalinowe to emisja tlenków siarki, tlenków azotu, pyłów i toksyn, łatwo przyswajalnych metali ciężkich, węglowodorów i promieniotwórczości. Czynniki te odpowiadają za kwaśne deszcze, smog, bronchity, choroby płuc i oskrzeli, choroby serca i nowotwory.

Do tego spaliny samochodowe są dużo bardziej szkodliwe dla ludzi, niż zanieczyszczenia pochodzące z przemysłu, bo rozprzestrzeniają się w dużych stężeniach na niskich wysokościach w bezpośrednim sąsiedztwie ludzi, w małych silnikach nie jest też możliwa instalacja filtrów, takich jak w elektrowniach i fabrykach.

 

 


Smog w Chile – w 30 godzin po deszczu i w godzinę po deszczu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Smog

 

Aktualnie po drogach świata jeździ 1 miliard samochodów – 200 milionów ciężarówek i 800 milionów samochodów osobowych. Przewiduje się, że jeśli aktualny trend będzie kontynuowany, do 2050 roku liczba aut podwoi się aż do 2 miliardów!

 

Średnia emisja dwutlenku węgla na jeden przejechany kilometr wynosi aktualnie ponad 170 gram (dane dla UE), dla pojazdów typu SUV jest to często nawet 0,5 kilograma CO2 na kilometr. To bardzo dużo! Jeśli przejedziemy przeciętnym samochodem 30 kilometrów lub 10 kilometrów SUVem, to sporych rozmiarów drzewo będzie musiało usuwać wyemitowany dwutlenek węgla przez cały rok. Jeśli rocznie przejeżdżamy samochodem 20000 km, to wyrzucamy do atmosfery 3 tony CO2, a jeżdżący SUVem będzie odpowiedzialny nawet za emisję 10 ton tego gazu. Przy średniej emisji przypadającej na Polaka na poziomie 8 ton CO2 i poziomie bezpieczeństwa 1 tony rocznie to bardzo dużo.

Miasta dla ludzi czy dla samochodów?

Szkodliwości spalin dla zdrowia i jakości powietrza w miastach nie trzeba komentować. Spójrzmy na szare, śmierdzące powietrze miasta i wyobraźmy sobie kryształowo czyste powietrze w tym samym mieście bez ruchu samochodowego. Sami sobie skracamy życie. Do tego dochodzi hałas pochodzący od ruchu drogowego, który w dużym mieście jest po prostu nie do zniesienia.

Zdajemy sobie z tego sprawę. Często, kiedy w okolicy ma się rozpocząć budowa drogi, mieszkający w okolicy ludzie protestują przeciwko temu, mówiąc, „niech zbudują ją dalej od nas”. Ceny domów w takich miejscach spadają.

A to nie wszystko. Model transportu 1 człowiek – 1 samochód ma też szereg innych negatywnych, nieuświadamianych sobie na co dzień, konsekwencji. W krajach, gdzie przestrzeń miejska jest podporządkowana samochodom, tak jak np. w USA, buduje się coraz więcej dróg, aż wypełniają każdy możliwy do zajęcia skrawek terenu. W USA, gdzie ten model transportu rozpowszechnił się najbardziej, są rejony gdzie na 1000 mieszkańców przypada 750 samochodów, a komunikacja miejska w miastach nie istnieje w ogóle (np. Phoenix). W Europie, ze względu na historyczną zabudowę miast jest to na szczęście niemożliwe.

Najbardziej ekonomiczny system transportowy na świecie ma Wenecja. System ten zajmuje jedynie 5% powierzchni miasta, podczas, gdy w Europie jest to średnio 15-17%, a w USA 40% do 70% w Los Angeles. Okazuje się wręcz, że po przekroczeniu przez miasto podporządkowane ruchowi drogowemu liczby 5 milionów mieszkańców, ruch drogowy wypełnia 100% przestrzeni. Dalszy wzrost miasta jest niemożliwy.

Lester Brown w swojej książce „Gospodarka ekologiczna” stwierdził, że „stosunek powierzchni parków do obszaru parkingów może być dobrym miernikiem jakości życia w mieście, wskazującym, czy miasto było projektowane dla ludzi czy dla samochodów”.  Kto z nas nie lubi spacerować po ulicach wyłączonych z ruchu samochodowego, np. po gdańskiej, krakowskiej, warszawskiej, poznańskiej lub wrocławskiej starówce?

Koszt transportu samochodami osobowymi jest w rzeczywistości wielokrotnie wyższy, niż płacą za to użytkownicy samochodów. Bezpośredni koszt jednego kilometra jest pokrywany w zaledwie 25 procentach przez użytkownika samochodu. Resztę kosztów ponosi społeczeństwo, łącznie z tymi, którzy samochodami nie jeżdżą. Koszty te to m.in.:

  • budowa dróg, mostów, parkingów, stacji benzynowych i garaży
  • budowa i utrzymanie sygnalizacji świetlnej oraz systemów sterowania ruchem
  • pokrycie strat w środowisku wywołanych zanieczyszczeniami generowanymi przez transport
  • koszty renowacji niszczonych przez smog budynków i zabytków
  • utrzymanie administracji związanej z bezpieczeństwem transportu
  • hałas i walka z nim – przez budowę barier i instalację okien dźwiękochłonnych
  • złomowanie samochodów
  • utrzymanie służb ratowniczych
  • leczenie ofiar wypadków i inne koszty ponoszone przez gospodarkę w ich następstwie

Same koszty wypadków pochłaniają w Polsce 7 procent PKB rocznie. Statystyki pokazują, że co setny Polak ginie w wypadku samochodowym. Żeby nie wspominać o skróceniu życia milionów ludzi przez emitowane przez samochody trucizny...

Wiele osób skarży się, że jeżdżąc w godzinach szczytu spędza mnóstwo czasu w korkach, a dojeżdżając do pracy lub domu są tym wściekli i wykończeni. Poza godzinami szczytu i w weekendy jeździ się tak fantastycznie. Ach, gdyby tak Ci wszyscy inni ludzie nie wyjeżdżali na drogi..!

 

 

Niby zdajemy sobie sprawę, że samochody osobowe to chory sposób na transport masowy...

I co? I nic. Większość ludzi jeździ dalej, kupuje drugi samochód w rodzinie, narzeka, że tak mało dróg się buduje i zachwyca się nowymi modelami maszyn śmierci. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – bo każdemu z osobna wygodnie jest mieć samochód. To psychologicznie fascynujące – jeśli mogę sobie zrobić dobrze, to nawet, jeśli jest to decyzja szkodząca ogółowi, to i tak ją podejmę. Usprawiedliwiamy się, że „to zapewnia wolność i swobodę”, „to jest wygoda” i „przecież wszyscy tak robią”. Osoba, która jest przyzwyczajona do samochodu, kiedy ten się zepsuje, często staje bezradna z myślą „i co ja teraz mam zrobić...”. Brak własnego samochodu wydaje się czymś bardzo niewygodnym i trudnym do zniesienia. Nawet świadomi dziennikarze ekologiczni piszą, że „nie można dzisiaj od ludzi wymagać, żeby zrezygnowali z samochodu”... Do tego posiadanie samochodu, szczególnie dużego i paliwożernego jest często postrzegane jako prestiżowe. Coraz częściej jednak, zwłaszcza w krajach Europy zachodniej, osoby te, zamiast z podziwem, spotykają się z potępieniem otoczenia za egoistyczną, nieakceptowaną ekologicznie postawę.

Z punktu widzenia społeczeństwa dużo lepszym rozwiązaniem jest komunikacja zbiorowa. Jest wydajna ekonomicznie i ekologiczna – na transport pasażera autobusem wystarcza 8-krotnie mniej paliwa niż w przypadku jazdy samochodem, co przekłada się to bezpośrednio na emisję dwutlenku węgla i innych szkodliwych substancji. Dla metra lub tramwaju te współczynniki są jeszcze lepsze. Transport publiczny wymaga kilkukrotnie mniej miejsca niż samochody, co jest szczególnie istotne w zwartej zabudowie istniejących miast. Komunikacja masowa jest znacznie bezpieczniejsza dla zdrowia, wielokrotnie mniej wypadkowa, pozwala też na ograniczenie hałasu.

Gdyby ludzie masowo przesiedli się z samochodów do tramwajów, autobusów i na rowery, okazałoby się nagle, że korki znikły, a dojazd w godzinach szczytu zajmuje znacznie mniej czasu. Czasu, który można spędzić na czytaniu książki, a nie trąbieniu na tego barana przed nami i wąchaniu spalin z jego auta. Podobnie, przy dalszej podróży, zamiast samochodu można wybrać pociąg. A w przypadku nagłej potrzeby szybkiego dojechania w wybrane miejsce, z bagażami lub chorym dzieckiem, można po prostu wziąć taksówkę. To nie tylko społecznie odpowiedzialne, ale również korzystne finansowo. Samochód, szczególnie nowy, szybko traci na wartości. Posiadacz samochodu, szczególnie w mieście, musi płacić nie tylko za paliwo i oleje, ale też za garażowanie i parkowanie (w tym obowiązkowe 2 złote dla menela z gwoździem w kieszeni, wskazującego miejsce do parkowania), za ubezpieczenie OC i AC, za serwis, opłaty rejestracyjne, myjnie oraz wszelakie gadżety do samochodu, od płynu do spryskiwaczy, gaśnicy i kluczy przez ocieniacze na szyby po okresowo dewastowane tudzież tracone na rzecz złodziei szyby, zamki i radioodtwarzacze. Dla osoby mieszkającej w mieście posiadanie samochodu jest wręcz zbędnym luksusem. Jeśli ktoś mieszka z dala od komunikacji miejskiej, rezygnacja z samochodu jest trudniejsza. Dobrym rozwiązaniem są rozpowszechnione w wielu krajach zachodniej Europy położone przy węzłach komunikacyjnych parkingi na obrzeżach miast, lub możliwość dojazdu samochodem do stacji szybkiej kolei podmiejskiej i dalsza podróż pociągiem (w nagrodę ma się dużo wolnego czasu, żadnych korków i stresów, no i rzecz jasna poczucie realizowania ekologicznego stylu życia :)

Jest coraz więcej świadomych ludzi, którzy dla dobra publicznego rezygnują z samochodu, przesiadają się do komunikacji miejskiej i na rowery, znajdują pracę bliżej miejsca zamieszkania. Postawy takie są powszechniejsze w krajach Europy zachodniej, ale i w Polsce świadomość ludzi się poprawia. Przykładowo, w samej Warszawie tysiące ludzi co miesiąc uczestniczy w rowerowej „masie krytycznej”, chcąc dać decydentom do zrozumienia, że nie chcą miasta podporządkowanego samochodom.

Ruch osobowy jest bardzo uciążliwy, ale nie można pominąć ciężkiego transportu drogowego. Tiry rozjeżdżają drogi tak skutecznie, że przyjmuje się, że przejazd jednego załadowanego tira niszczy nawierzchnię drogi w stopniu podobnym jak przejazd 500-1000 samochodów osobowych. Tiry spalają olbrzymie ilości paliwa, powodują hałas i drgania gruntu wywołujące rozpadanie się ścian przydrożnych budynków. Coraz więcej krajów wprowadza regulacje i buduje infrastrukturę umożliwiającą usunięcie ciężkiego ruchu drogowego z miast i znaczne ograniczenie go na terenie kraju. Na obrzeżach miast buduje się centra logistyczne, gdzie następuje przeładunek towarów do lekkich furgonetek. Zgodnie z koncepcją „tiry na tory” zastępuje się ciężki ruch drogowy transportem kolejowym, który jest znacznie bardziej ekologiczny, a do tego tańszy.

Więcej na temat znajdziesz m.in. na stronach:

 

Regulacje mające na celu ograniczenie szkodliwości transportu samochodowego

 

Postawy ludzi się zmieniają, i idą za tym konkretne działania. Obecnie już blisko 400 miast (od Skandynawii i Holandii po Paryż) zmieniło lub zmienia organizację ruchu miejskiego. Kluczowe rozwiązania mające promować transport publiczny i ruch rowerowy to:

 

  • wyłączenie ruchu samochodów osobowych z centrów miast lub wprowadzenie wysokich opłat dla ruchu samochodów prywatnych. I to nie tylko w obszarze ścisłego centrum, lecz w promieniu 2-5 kilometrów od niego. Oczywiście z równoczesnym utworzeniem parkingów na obrzeżach zamkniętych obszarów i udostępnieniem rzeczywiście skutecznej komunikacji zbiorowej z tych parkingów.
  • wydzielone pasy wyłącznie dla autobusów i samochodów ekologicznych na drogach o więcej niż jednym pasie ruchu, z rzeczywistym egzekwowaniem przepisów. Pozwoli to na wyłączenie autobusów z korków. Oczywiście, oznacza to restrykcje dla samochodów osobowych, ale wzrost przepustowości dróg i wynikające z tego korzyści dla większości dojeżdżających są ewidentne. Jest to też dodatkowy czynnik motywujący do zmiany środka transportu z samochodu na komunikację zbiorową.
  • rozbudowa sieci tramwajowych i linii metra. To najszybsze i najbardziej ekologiczne środki transportu miejskiego
  • darmowa komunikacja miejska. Przykładowo obecnie w Warszawie ceny biletów pokrywają zaledwie 40% kosztów transportu publicznego, reszta jest dotowana. Dlaczego więc nie pójść by o krok dalej i nie wprowadzić komunikacji darmowej? Pozwoli to odmienić świadomość społeczną, a dodatkowe koszty zwrócą się poprzez redukcję ruchu samochodowego w mieście (eliminacja korków, skrócenie czasu dojazdu, rzadsze remonty dróg, mniej wypadków etc.).
  • ścieżki dla rowerów. W wielu miastach z rozbudowaną i utrzymywaną infrastrukturą rowerową ponad połowa osób dojeżdża do pracy rowerem.
  • ulgi na pojazdy ekologiczne. Posiadacze hybryd lub wprowadzanych właśnie na rynek pojazdów na prąd mogą być dodatkowo premiowani, czy to przez możliwość korzystania z dróg zamkniętych dla innych samochodów, czy zwolnienie z niektórych opłat, na przykład parkingowych.

Podobną inicjatywę, co ciekawe, przedstawił dla Warszawy w połowie 2007 roku wojewoda mazowiecki. Byłaby to naprawdę doskonała decyzja, przenosząca nas z ogona Europy do grona krajów wiodących w polityce transportowej – przynajmniej w tym obszarze. :)

Również na szczeblu europejskim podejmowane są działania, mające na celu ograniczenie szkodliwości samochodów. W lutym 2007 roku Komisja Europejska przyjęła strategię ograniczania emisji CO2 w samochodach: “Komisja będzie realizować zintegrowane podejście na rzecz osiągnięcia do 2012 r. unijnego celu emisji dwutlenku węgla w wysokości 120 g/km CO2“.

http://ec.europa.eu/reducing_co2_emissions_from_cars/index_pl.htm

Ograniczenie emisji CO2 przez samochody ma być częścią szerszej strategii UE, będącej odpowiedzią na zmiany klimatyczne. Unijna strategia zakłada, że w 2020 roku nowo produkowane samochody będą emitowały nie więcej niż 95 gramów CO2 na kilometr.

 

Komisja Europejska w propozycjach z 2007 roku proponuje wręcz, aby reklamy samochodów były oznaczane podobnie jak reklamy papierosów: ostrzeżeniem o rozmiarze ¼ formatu reklamy z informacja, że dwutlenek węgla jest gazem cieplarnianym będącym zagrożeniem dla stabilności klimatu, a jazda samochodem powoduje jego znaczącą emisję.

Działania podejmuje też szereg stanów w USA. Kalifornia wprowadziła regulacje, które mają zredukować emisję gazów cieplarnianych nowych samochodów o 23% do 2012 roku i o 30% do 2016 roku. Przepisy te zostały zaskarżone przez koncerny motoryzacyjne, jednak ich skarga została odrzucona przez sąd federalny we wrześniu 2007 roku. Z braku centralnej polityki rządu federalnego USA względem emisji gazów cieplarnianych, obecnie ponad tuzin stanów, idąc śladem Kalifornii przygotowuje podobne regulacje.

http://www.pewclimate.org/what_s_being_done/in_the_states/state_action_maps.cfm