Klimat Dla ZiemiiSzkoła z klimatem
Newsletter

Bądź na bieżąco? Zapisz sie do newslettera!

Partnerzy i przyjaciele
Partnerzy i przyjaciele
Licznik odwiedzin: 27624969

Oceany zmagazynują nadmiar dwutlenku węgla?
poniedziałek 2008-03-03
Dr Keit wraz z dr Andrew Palmerem z Uniwersytetu Cambridge opracowują już dokumentację techniczną, która wreszcie umożliwi realizację tego pomysłu. Będzie to gigantyczny nadmuchiwany wór w kształcie kiełbasy, długości wielu kilometrów i średnicy 100 metrów. Zdoła on pomieścić 160 mln ton dwutlenku węgla, czyli tyle, ile emituje obecnie świat w ciągu 2,2 dnia. Będzie spokojnie spoczywał na oceanicznym dnie, na głębokości trzech, czterech kilometrów.

Jak w praktyce ma wyglądać napełnianie takiej „kiełbasy”? Keith i Palmer przewidują, że chwytanie gazu musi mieć miejsce tam, gdzie on powstaje czyli po prostu w punktach przemysłowych, na przykład w elektrociepłowniach, hutach, fabrykach itp., gaz byłby tam od razu skraplany i w tej postaci przesyłany rurociągami do „kiełbas”.

Te z kolei leżałyby na dnie oceanów. Wielkie połacie oceanicznego dna to płaskie platformy zanurzone kilka kilometrów pod wodą. Jeśli leżą z dala od połączeń płyt tektonicznych i regionów aktywnych sejsmicznie – składowanemu gazowi praktycznie nic by nie zagrażało.

Na dużej głębokości, pod ogromnym ciśnieniem i w stałej temperaturze bliskiej 0 st. Celsjusza, jaka tam panuje, gaz stałby się cięższy od wody i nie groziłoby niebezpieczeństwo wypłynięcia „kiełbasy” na powierzchnię, spoczywałaby na dnie bez żadnych mocowań czy kotwic, które siłą rzeczy byłyby trudne do zainstalowania, a potem konserwowania na tak dużej głębokości.

Jeżeli dwutlenek węgla głęboko na dnie i pod ciśnieniem miałby ujemną pływalność, dlaczego trzeba go jeszcze wtłaczać do gigantycznego worka? Dlaczego nie można go po prostu pozostawić w otchłani?

Chodzi o to, aby w razie uszkodzenia, rozdarcia „kiełbasy”, gaz nie rozpuszczał się w wodzie, ponieważ mogłoby to mieć nieobliczalne, negatywne skutki dla całej ziemskiej biosfery i morskich ekosystemów. Pomysłodawcy uspokajają jednak, że koszt wyprodukowania dennego pojemnika na gaz powinien być stosunkowo niski, można użyć do tego celu znanych obecnie polimerów. Z ich obliczeń wynika, że składowanie w ten sposób dwutlenku węgla kosztowałoby mniej niż 400 dolarów za tonę gazu.

W ostatnich latach pojawiło się wiele propozycji, jak magazynować nadmiar dwutlenku węgla, jednego z podstawowych czynników powodujących globalne ocieplenie. Składowanie tego gazu w głębinach oceanicznych jako pierwszy zaproponował ćwierć wieku temu dr Michael Pilson z amerykańskiego Uniwersytetu Rhode Island. Inne pomysły dotyczyły wtłaczania dwutlenku węgla w kieszenie skalne po wyeksploatowaniu ropy naftowej i gazu ziemnego, do wyrobisk w nieczynnych kopalniach węgla kamiennego. W USA, Kanadzie, Norwegii, Holandii podejmowane były eksperymenty w tej dziedzinie.

– Lista pomysłów przeciwdziałania globalnemu ociepleniu jest długa. Niektóre z nich są dziwne lub wręcz dziwaczne, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Lecz jeśli przestudiować je dokładniej, biorąc pod uwagę najnowocześniejsze technologie, okazuje się, że z technicznego punktu widzenia są do zrealizowania – powiedział dr David Keith.

źródło: rp.pl
Komentarze użytkowników
 Marcin~2008-03-03 21:40:0683.19.124.114
Brawo, co za schizofreniczna logika. 400 dolarów za tonę? Opodatkowanie takim podatkiem węglowym paliw kopalnych spowodowałoby, że z miejsca stałyby się niekonkurencyjne względem np. energii słonecznej. Może więc lepiej nie spalać i użyć źródeł odnawialnych, byłoby taniej.
A gdyby jednak "kiełbasy popękały". Cóż za piękne pole do szantażu terrorystycznego "wysadzimy kiełbasy i zniszczymy Ziemię"...