Już ponad trzy tygodnie świat poszukuję samolotu malezyjskich linii lotniczych Malaysian Arlines lotu nr MH370 bez żadnego znaku ani części samolotu ani żadnej z 239 ofiar. Natomiast to, co na okrągło jest znajdowane, nawet w najbardziej odległych zakątkach oceanu to odpady wszelkiego rodzaju. Natychmiast po zaginięciu samolotu dnia 8 marca, zidentyfikowano dwa niezależne wycieki ropy na południowej części Morza Chińskiego. Dzień później zidentyfikowano dwa pływające po morzu obiekty 700 mil dalej. Flota poszukująca wraku samolotu dopłynęła do nich i okazało się, że są to wyrzucone do morza części kutra rybackiego. Świat czekając na wieści o znalezieniu wraku samolotu, dowiaduje się jak dużo „śmieci” pływa po wodach oceanu. Pewnie niektórzy z was słyszeli o zamkniętej przez prądy strefy na Pacyfiku (wielkości Francji), gdzie komasują się niezliczone ilości odpadów, głównie plastiku. Okazuje się, że na całym świecie znajduje się pięć takich stref: po dwie na Pacyfiku i Atlantyku i jedna na Oceanie Indyjskim. Zaintereswanych zachęcam do obejrzenia krótkiego filmiku pokazującego jak wyżej opisane strefy rosły w... śmieci w ostatnich latach. Jako, że strefy te znajdują się daleko od cywilizacji, rzadko temat ten trafia do gazet. Ostatnie badanie amerykańskiej organizacji prawniczej na rzecz ochrony środowiska NRDC sugerują, że co roku do oceanów trafia 20 milionów ton odpadów. Od katastrofy minął już miesiąc, więc bardzo możliwa jest sytuacja, że ekipa poszukująca wraku, zwyczajnie przeszukuje wielkie stóg „śmieci”, aby znaleźć przysłowiową igłę. Oczywiście zagrożenia dla morskich ekosystemów kryjące się za tym zjawiskiem są nimal niepoliczalne, zaczynając od zjadania przez żółwie morskie torebek plastikowych (dla nich wyglądają jak meduzy), a kończąc na procesie eutrofizacji, czyli nadmiernego zanieczyszczenia wód azotem i fosforem pochodzącymi od nawozów wykorzystywanych do rolnictwa. Możliwe, że wrak samolotu MH370 nigdy nie zostanie znaleziony, ale floty poszukujące biją na alarm, że nasza cywilizacja musi się zderzyć z innym problemem. Czas najwyższy coś z tym zrobić. Zapraszam do odwiedzenia strony w języku angielskim dotyczącej wyżej opisanych stref: http://5gyres.org. |
Z tego powodu warunki, jakie musieli spełnić zainteresowani inwestorzy,
były bardziej rygorystyczne niż w poprzednich latach. Szansę na rozwój
tego sektora prezes banku - Mariusz Klimczak widzi w produkcji energii
przez indywidualnych użytkowników.
Według
niego BOŚ cały czas jest liderem w finansowaniu przedsięwzięć
związanych z ochroną środowiska, zwłaszcza z odnawialnymi źródłami
energii. Jest jednym z niewielu banków, które w 2013 r. finansowały OZE,
np. farmy wiatrowe. Kryteria były bardziej rygorystyczne, niż to miało
miejsce kilka lat temu, ale jest to związane z brakiem ostatecznych
regulacji. I tak np. instalacje solarne, które cieszyły się ogromnym
powodzeniem w 2013 roku, będą wygaszane, góra do połowy 2014 roku.
Banki wstrzymują inwestycje w zieloną energetykę z powodu niepewności
co do ich opłacalności w przyszłości i z powodu przedłużających się prac
rządu nad ustawą o OZE.
Według Mariusza Klimczaka, największe inwestycje to projekty wiatrowe,
bo one są przygotowane. Inwestorzy i banki czekają z uruchomieniem
finansowania na ostateczny kształt ustawy. Od strony finansowania
inwestycji to będzie numer jeden w przyszłym roku i latach następnych. W
zależności od tego, jaki będzie kształt ustawy, być może ruszy również
rynek biogazowni. W tej chwili wygląda to niestety nieciekawie.
Z powodu problemów z wdrożeniem tzw. trójpaku energetycznego, czyli
pakietu ustaw regulujących i porządkujących rynek energii, jesienią Sejm
uchwalił tzw. mały trójpak. Ta nowelizacja Prawa energetycznego daje
szansę na rozwój nowego obszaru rynku energii.
Chodzi o małe instalacje, takie jak pompy ciepła, solary, ogniwa
fotowoltaiczne, za pomocą których można ogrzać wodę w domu, dostarczyć
energię cieplną i elektryczną na własne potrzeby, a ewentualne nadwyżki –
sprzedać do sieci.
Według prezesa BOŚ Banku, jest to bardzo interesujący rynek, opłacalny
dla Kowalskiego. W przypadku nowego domu każdy powinien stosować takie
instalacje, bo jest to zdecydowanie tańsze rozwiązanie niż w przypadku
tradycyjnego ogrzewania. Natomiast w przypadku wymiany istniejących już
instalacji, przy wsparciu ze strony NFOŚ również jest to opłacalna
inwestycja.
Bank jest w stanie dofinansować takie inwestycje w wysokości kilku
miliardów złotych. A potencjał polskiego rynku jest obiecujący.
W Polsce sprzedaje się 5-6 tysięcy pomp ciepła rocznie. Potencjał tego
rynku w perspektywie kilku lat to może być 100-150 tysięcy tego typu
instalacji rocznie. Ale potrzeba na to kilku lat, na rozpęd i na
budowanie świadomości.
Źródło: ekoinfo.pl
Jeszcze do niedawna ich wizje traktowane były po części jak scenariusze
filmów katastroficznych godnych Oscara, ale coraz więcej osób zaczyna
odczuwać powagę sytuacji.
Emisja
węgla tylko w ciągu ostatnich 40 lat wzrosła kilkakrotnie. Zatopieniem
poważnie zagrożone są już obszary nadbrzeżne, w coraz trudniejszej
sytuacji są wysepki Oceanii. Jeśli sytuacja się nie zmieni, woda nie
oszczędzi nawet największych i najpiękniejszych metropolii. Prognozuje
się, że już za 100 lat zatopiona zostanie Wenecja, 50 lat później pod
wodę pójdą Los Angeles i Amsterdam, podobny los podzielą San Francisco,
Szanghaj, Londyn i Nowy Jork.
Gwałtowne podniesienie poziomu oceanu i zwiększenie jego powierzchni
przyniesie jeszcze więcej szkód. Zalane słoną wodą pola nie będą się już
nadawały do uprawy, tereny nadbrzeżne dotknie kryzys ekonomiczny,
gwałtownie wzrośnie liczba uchodźców środowiskowych. Zmiany klimatyczne
mogą stać się też przyczyną poważnego spustoszenia w świecie fauny i
flory. Wyginą gatunki z terenów podmokłych, zmniejszy się populacja fok,
ryb, co z kolei zdziesiątkuje kolejne gatunki zwierząt, które znajdują
się wyżej w łańcuchu pokarmowym.
Niestety prognozy ekologów i naukowców mogą sprawdzić się i to w niedalekiej przyszłości, jeśli nie zaczniemy działać. Ważna jest przy tym tak samo polityka państw, jak również i ekologiczna wiedza przeciętnych obywateli. Bycie eko nie tylko oddala tę katastroficzną wizję, ale jest również szansą na oszczędności.
Źródło: ekonews.com.pl
Minister gospodarki podkreślał, że w branży węglowej jest także miejsce na dyskusję o walce z zanieczyszczeniem powietrza.
– Węgiel jest podstawą naszego energy-mix, dlatego cieszę się, że w
gronie przedstawicieli sektora, producentów kotłów i posłów podejmujemy
dyskusję, której celem jest znalezienie recepty na walkę z
zanieczyszczeniem powietrza – powiedział wicepremier Piechociński.
Zwrócił uwagę, że spalanie węgla jest jednym z podstawowych źródeł
skażenia, ale jednocześnie nowe technologie pozwalają na efektywniejsze
wykorzystywanie surowca.
– Na poprawę efektywności energetycznej i ekonomicznej wpływa także
zarówno jakość surowca, wprowadzane nowoczesne technologie a także
urządzenia kontroli i redukcji emisji – podkreślił. – Będziemy namawiać
firmy produkujące kotły, do modernizacji i wycofywania ze sprzedaży
urządzeń, które wkrótce przestaną spełniać normy – podkreślił.
Podczas debaty Dyrektor Departamentu Górnictwa MG Maciej Kaliski
powiedział, że ważne jest używanie węgla wysokiej jakości. Natomiast
dyrektor Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla prof. Aleksander
Sobolewski wyjaśnił, że istotną kwestią jest także akceptacja społeczna
wyższych kosz-tów energii w celu zmniejszenia emisji.
Źródło: ekologia.pl
W myśl unijnych wymogów za siedem lat wszystkie nowe budynki mają mieć niemal zerowe zużycie energii.
Dziś w Polsce jest ono w przeliczeniu na metr kwadratowy nawet pięciokrotnie wyższe niż w standardach zachodnich.
Eksperci
podkreślają, że efektywność energetyczna, w tym m.in. termomodernizacja
budynków oraz energetyka rozproszona i odnawialna to rozwiązania tanie i
ekologiczne, dzięki którym można przestawić polską gospodarkę na
niskoemisyjną.
Według Krajowej Agencji Poszanowania Energii (KAPE) zużycie energii na
metr kwadratowy powierzchni w Polsce jest na poziomie około 120 do 300
kWh rocznie, podczas gdy w rozwiniętych państwach zachodnich jest to
około 50 KWh. Zgodnie z unijną dyrektywą do 31 grudnia 2020 roku
wszystkie nowe budynki mają mieć niemal zerowe zużycie energii.
Natomiast te zajmowane przez władze publiczne oraz będące ich własnością
– po 31 grudnia 2018 roku.
Źródło: ekoinfo.pl; zdjęcie: nieruchomosci.egospodarka.pl
Dokonywane w nim od 50 lat pomiary temperatur wykazują w ostatnich
latach stopniowy wzrost ich średnich wartości – wynika z danych
tamtejszej stacji klimatologicznej.
Park Śląski umieścił na swojej stronie internetowej rozmowę z Lechem
Motyką, dyrektorem działającego w parku Planetarium Śląskiego.
Motyka, który wcześniej przez wiele lat był kierownikiem działającej
przy planetarium stacji klimatologicznej, wskazał m.in., że Park Śląski –
mający w znacznej części charakter leśny - ma swój mikroklimat.
Dokonywane w nim pomiary wykazują np. mniejsze niż w pobliskich centrach
miast amplitudy temperatur, czyli różnice między temperaturą najwyższą,
a najniższą.
„W parku mamy do czynienia z naturalnym środowiskiem. W miastach asfalt
i budynki nagrzewają się, a wieczorem oddają to ciepło. Poza tym,
prędkość i kierunek wiatru w parku są bardzo złagodzone przez drzewa, a i
wilgotność powietrza jest większa” - wyjaśnił Motyka.
W rozmowie z PAP dodał, że umiejscowienie stacji, a więc i wyniki
prowadzonych w niej badań, są dość reprezentatywne dla całego parku.
Ocenił, że choć różnice między parkiem a otoczeniem to często raczej
drobne niuanse, są wystarczające by mówić o mikroklimacie.
Szef Planetarium Śląskiego zwrócił też uwagę, że w ostatnich 20 latach w
tamtejszej stacji zaobserwowano stopniowy wzrost temperatur. Od 1961 r.
do 1988 r., średnia roczna temperatura powietrza była równa lub wyższa
niż 9 stopni Celsjusza tylko dwukrotnie. Od 1989 r. do 2012 r. ta
wartość została wyrównana lub przekroczona dziesięć razy.
„Średnie roczne temperatury wahały się od 6,7 stopnia Celsjusza w 1980
r., do 9,8 stopnia w 2000 r. W ostatnich latach coraz częściej średnia
roczna temperatura powietrza przekracza 9 stopni” - wskazał Motyka.
Pomiar temperatur prowadzony jest w stacji w taki sam sposób od 51 lat.
Przez 365 lub 366 dni w roku, o godzinach 7, 13 i 19 czasu zimowego,
mierzone są tam temperatura: aktualna w chwili pomiaru, minimalna i
maksymalna, wskazywana przez termometr wilgotny oraz pochodne.
Pomiary te wykonywane są umieszczonymi w tzw. klatce meteorologicznej
termometrami suchym, pokazującym aktualną temperaturę powietrza oraz
wilgotnym - na 15 minut przed pomiarem zwilżanym destylowaną wodą, przez
co jego wskazania są nieco niższe (co wiąże się z utratą ciepła na
odparowanie wody). Oba tworzą tzw. psychrometr – służący do określania
względnej wilgotności powietrza. Im różnica pomiarów z obu termometrów
jest większa, tym wilgotność względna - mniejsza.
Prócz tego w klatce znajdują się m.in. termometry maksymalny i
minimalny (mierzące najwyższą i najniższą temperaturę w ciągu doby) oraz
termohigrograf (zapisujący mierzoną temperaturę i wilgotność w okresie
tygodnia).
Wyniki badań w stacji są archiwizowane, a na ich podstawie powstało już
wiele prac. Wykorzystywali je dotąd m.in. studenci medycyny (np.
analizujący związek między ilością zawałów serca, a temperaturą i
wilgotnością powietrza) czy botanicy (np. badający zmieniającą się w
latach chłodniejszych i cieplejszych szatę roślinną).
Stacja klimatologiczna przy Planetarium Śląskim mieści się 320 m n.p.m.
Jej bazą jest ogródek meteorologiczny zgodny z wytycznymi IMGW. Prócz
klatki meteorologicznej działają tam deszczomierze tradycyjny i
elektroniczny. Na specjalnym poletku prowadzone są pomiary temperatury
gruntu na głębokościach: 5, 10, 20 cm. Na wysokim maszcie umieszczony
jest anemometr służący do wyznaczania średniej prędkości i kierunku
wiatru.
W pomieszczeniu stacji znajdują się barometry i barograf do pomiaru i
zapisu wartości ciśnienia atmosferycznego. Stacja jest jedną z
nielicznych w kraju udostępnionych do zwiedzania; pełni też funkcję
dydaktyczną umożliwiając prowadzenie lekcji poglądowych.
Park Śląski położony jest między Chorzowem, Katowicami, a
Siemianowicami Śląskimi (formalnie w granicach Chorzowa). Poza terenami
leśnymi i łąkami, mieszczą się w nim m.in. Śląski Ogród Zoologiczny,
Śląskie Wesołe Miasteczko, Stadion Śląski, Planetarium Śląskie,
Górnośląski Park Etnograficzny, hala wystaw Kapelusz i kąpielisko Fala.
Co roku park przyciąga miliony gości - również spoza regionu.
Źródło akrykułu i zdjęcia: PAP - Nauka w Polsce